Jak tylko dowiedziałam się, że jestem w ciąży, ułożyłam
sobie w głowie cudowny plan dotyczący tego, w jaki sposób wychowam moje dziecko
oraz jaką będę mamą. Przez 9 miesięcy nie rozstawałam się z książkami,
poradnikami na temat macierzyństwa. W końcu musiałam być idealnie przygotowana
do nowej roli. I wydawało mi się, że jestem, i że nic mnie nie zaskoczy.
Dopiero czas pokazał jak bardzo się myliłam.
Przecież miało być tak pięknie! Po porodzie miałam
wrócić do domu z moim ukochanym malutkim dzieciątkiem, które będzie tylko jadło
i spało. W rzeczywistości było zupełnie inaczej. W szpitalu musieliśmy zostać
dłużej bo młody źle przybierał na wadze. Miałam ogromne kłopoty z
przystawieniem go do piersi, a przecież miało być to takie łatwe i piękne.
Musiałam dokarmiać go mlekiem modyfikowanym, co w moim idealnym planie, w ogóle
nie powinno mieć miejsca.
Po wyjściu ze
szpitala, praktycznie przez tydzień Marcelem zajmowała się moja mama (za co
jestem jej mega wdzięczna), ponieważ ja byłam tak wymęczona porodem, że sama
nie dałam rady nic zrobić. Dzięki niej, udało mi się nauczyć młodego jeść z
piersi. Uwierzcie mi, że była to prawdziwa wojna :) Chciałam karmić minimum 6
miesięcy. I co? Kolejny punkt w moim planie legł w gruzach. Nie minęły nawet 3
miesiące, a moje kochane dziecko stwierdziło, że z cyca po prostu jeść nie
będzie.
Maluszek na początku większość czasu śpi. Ale nie mój.
Marcel większość czasu płakał, a nawet powiedziałabym, że ryczał i darł się w
niebogłosy. Przez dobre 4 miesiące męczyły go okropne kolki.
Smoczka miałam nie używać. Ale musiałam, ponieważ w
inny sposób nie potrafiłam go uspokoić i położyć spać. Oduczyć smoczka udało mi
się gdy Marcel skończył 6 miesięcy, z czego jestem akurat bardzo dumna.
W kwestii zasypiania byłam bardzo zdecydowana na to aby
nauczyć dziecko spania w swoim łóżeczku. I to mi się udało. Marcel ani razu nie
spał z nami i w wieku 7 msc "wyprowadziliśmy" go z naszej sypialni do
swojego pokoju. Gorzej poszło mi z samodzielnym zasypianiem. Miało być tak, że
kładę go do łóżeczka, wychodzę z pokoju, a on pięknie i w ciszy idzie spać. To
nie wyszło. Muszę być przy nim aż zaśnie i od czasu do czasu pogłaskać po
główce.
Biorąc przykład z kilku moich znajomych, bardzo
chciałam nauczyć Marcela korzystania z nocnika. Niestety nic z tego nie wyszło.
Póki co tylko raz udało nam się "złapać" siku, a nocnik służy mu
głównie do zabawy i chowania w nim zabawek. No trudno.. Widocznie jeszcze nie
jest gotowy.
W kwestii jedzenia,
również miałam jasno określony plan. Dziecko siedząc w swoim foteliku, z
wyłączonym telewizorem, bez zabawek miało pięknie samo jeść. Chciałam
zastosować metodę BLW. Szybko jednak z tego zrezygnowałam, ponieważ jedzenie
zamiast w buzi, lądowało na ziemi. Mimo tego, że mój maluszek naprawdę nie ma
problemu z zjedzeniem, to czasem zdarza mi się zagadywać go i pokazywać
zabawki, żeby więcej zjadł.
Oczywiście na tym się nie
kończy. Lista rzeczy, które robię inaczej niż sobie zaplanowałam, jest naprawdę
długa. Dopiero czas zweryfikował większość moich poglądów na temat macierzyństwa
i wychowania dziecka. Pokazał mi, że gdy na świat przychodzi dziecko, wszystkie
plany idą w odstawkę, a liczy się tylko intuicja. I mimo tego, że czasem dam
Marcelowi telefon do zabawy i włączę bajkę, aby w spokoju wypić kawę to uważam,
że w dalszym ciągu jestem dla niego najlepszą mamą jaką potrafię.
Pozdrawiam,
Patrycja :*
Ja gdy urodziłam syna to nikt mi nie pomógł , teściowa się nie interesowała , mąż wiecznie w pracy , jedynie mama przez telefon mi doradzała .Było ciężko , synek miał kolki , nie spał w nocy ani w dzień .Karmiłam go tylko przez miesiąc , bo nie chciał mojego pokarmu.Z drugim dzieckiem było lżej , bo już miałam większe doświadczenie.Synek ma teraz 11 lat a córeczka 6 :-)
OdpowiedzUsuńu mnie pomoc była tylko od mamy bo mąż tez cały czas w pracy :/ bez niej chyba nie dałabym rady. Pozdrawiam serdecznie :)
UsuńPo urodzeniu pierwszego dziecka synka też myślałam, że jestem super przygotowana do roli mamy:)Czekałam na ten dzień aż nadejdzie. Synek urodził się silny i zdrowy. Wszyscy w rodzinie czekali na niego pierwszy wnuk. Oczywiście do mnie i do dziecka miała przyjechać mama żeby mi pomóc wiadomo po cesarce. Niestety mama dostała wylewu i zmarła 4 dni po jego urodzeniu (nawet nie mają wspólnego zdjęcia:() I tak zostałam zupełnie sama wiadomo mąż w pracy na teściową nie było co liczyć zresztą bym nie chciała. I tak uczyłam się wszystkiego na moim pierwszym dziecku sama. Po urodzeniu córki myślałam że już wszystko wiem i wszystko pójdzie gładko jednak każde dziecko jest inne. Młoda dała mi tak popalić że cieszyłam się że urodziła się jako druga bo bym się chyba na drugie dziecko nigdy nie zdecydowała. Ze smoczkiem i moim synem mam takie doświadczenie że nie chciał go w ogóle. Ja dumna i blada że nie będę miała problemu z oduczaniem go od smoka. Konsekwencje braku smoczka były zdecydowanie gorsze ssał kciuka. Smoczka można wyrzucić palec musiałabym obciąć. Mamy nie bójcie się smoka i pamiętajcie żadna z nas nie jest w stanie nauczyć się macierzyństwa z książek:) pozdrawiam
OdpowiedzUsuńStrasznie przykra sytuacja.. Ale dałaś radę, wiec jesteś super mamą! :)
UsuńU nas pierwsze trzy miesiące tez nie były idealne, mały w ciągu dnia miał napady płaczu jak się okazało przez alergię na bmk. Super było to, że od poczatku na jedzenie budził się tylko raz w nocy, a od kiedy skoczył 2 miesiace spi całe noce. Także nie narzekam ;) smoczek niestety cyckamy, teraz idą kolejne żeby więc na okrągło... też niedługo mam zamiar próbować oduczyć...cienko to widzę ;) poród miałam lekki wiec od poczatku się zajmowałem małym, ale był taki malutki, ze nie wiedziałam jak go podnieść żeby nie zrobić mu krzywdy ;) piersia karmilam 2 miesiace ze względu na smaż białkowa, ale były to dla mnie meczarnie i nie wspominam tego miło. mNocnika też Jeszcze nie używamy mimo niecnych chęci. Z mojego synka straszny zarlok, stosujemy blw, je dorosłe jedzenie raczkami już od kilku miesięcy, oczywiście bez soli, cukru . Od początku prawie nicnie ladowalo na podłodze ;)On kocha jeść ;) zawsze wszystko wyczyszvzone do ostatniego kawałka, aż chce się gotować ;) Myślę ze żadną kobietą, zanim nie urodzi nie może sobie wyobrazić chociaż w 50% jak będzie ;) pozdrawiam!
OdpowiedzUsuńSkaze bialkowa*
UsuńZazdroszczę tych przespanych nocy!! Marcel za miesiąc kończy roczek a w mocy nadal są 2 pobudki... :/ i super ze udało wam sie blw!! U mnie było szans mimo ze bardzo chciałam:) pozdrawiam 💋
UsuńTeż doznałam szoku, choć nie idealizowałam sobie życia z dzieckiem. W żadnym z moich scenariuszy nie zakładałam np. Problemów ze zdrowiem. Śpiące dzieci znam również tylko z opowieści znajomych. Pocieszam się, że po prawie roku, można do dziecka zacząć podchodzić jak do małego człowieka, jest komunikacja i interakcja
OdpowiedzUsuńDokładnie! Z dzieckiem Starszym faktycznie jest dużo łatwiej niż na początku :)
UsuńPozdrawiam !