wtorek, 4 października 2016

Mama bierze wolne!

Macierzyństwo to najpiękniejsze co mnie w życiu spotkało. Tyle cudownych chwil, tyle uśmiechów, tyle miłości! Ale... Niedawno pojawiło się pewne ale... Przyznaje otwarcie: życie stało się MONOTONNE, rutyna jest nudna i potrafi być męcząca. Dni stały się ZA KRÓTKIE. Brak czasu dla siebie zaczął mi doskwierać. Poza tym głowa jest PRZEPEŁNIONA MACIERZYŃSTWEM. Budzę się rano i myślę co zrobić córce do jedzenia, gdzie pójść na spacer, w co się pobawić, jaką książkę jej przeczytać. Nie byłabym sobą gdybym z tego powodu załamała ręce. Zamiast narzekać wpadłam na genialny pomysł! Czas na reset! Nadszedł czas na urlop mamy! Na czas tylko dla mamy! Spakowałam torbę, przygotowałam weki, zrobiłam listę - plan dnia Lilii. Iiii...

Zrobiłam to (pełna obaw ;P). Zostawiłam Karola z córką. Wyjechałam na 2 dni do Warszawy :). I wiecie co?! Było nieziemsko! Tylko 2 dni a czułam się jak na tygodniowych wczasach ;P. Głowa tak bardzo odpoczęła. Przeżyła swego rodzaju SPA ;). Ciało nie bardzo, gdyż moje przyjaciółki zadbały o ruch - z nimi nie mogło być inaczej. Z tego też się cieszę :). Ruchu nigdy za dużo. Przyjechałam do Wawy i poszłyśmy w trójkę na obiad. Od razu po nim wypożyczyłyśmy rowery i zwiedziłyśmy najważniejsze miejsca stolicy. Pogoda była idealna! Więc wycieczka się udała. Co kilka metrów działo się coś ciekawego. Coś zupełnie innego. Zawody psów, impreza dla dzieci - ludzie chodzili poprzebierani za postacie z bajek (tu od razu pomyślałam: szkoda, że Lilia tego nie widzi), restauracja w powietrzu, kubański weekend (czyli taniec na świeżym powietrzu, kubańskie jedzenia), itp, itd. Tam tak duuuużo się dzieje! Wieczorem obowiązkowo drineczki, ploteczki. Wypad na miasto.



 

Sen... Sen? Budziłam się bardzo często. Czemu? Miałam odruch, by pójść zobaczyć czy u Lilki wszystko ok - przyzwyczajenie ;). Ostatni dzień w Warszawie spędziłam równie aktywnie co poprzedni :). Tym razem na nóżkach :). Wymęczona fizycznie wsiadłam w polskiego busa i niecierpliwie wracałam do domu. Tak, już zaczęłam tęsknić :P. Myślami byłam już przytulona do Lilci <3. 

Co dał mi ten wyjazd?
  1. Psychiczny wypoczynek - relaks dla głowy 
  2. Poczucie, że będąc matką mogę i MAM PRAWO zostawić wszystko i dobrze się bawić
  3. Zostałam doceniona przez narzeczonego ;) - w końcu zrozumiał co to znaczy urlop macierzyński
  4. Tęsknota dała mi do zrozumienia, że Lilia i Karol są całym moim światem <3. I owszem powinnam powtarzać taki wypoczynek raz na kilka miesięcy, ale jestem pewna, że nie umiałabym bez nich wytrzymać dłużej niż parę dni :P.
Mamusie! Czujecie zmęczenie? Macie dość rutyny? Wszystko was zaczyna wkurzać? Głowa jest przemęczona? CZAS NA RESET!

Pozdrawiam,
Monika :*

P.S.
Dziewczyny, dziękuję za udany weekend :*** <3.

 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz