Drodzy rodzice. Na pewno nie raz poruszacie temat żłobka, niani,
opieki członków rodziny nad waszym dzieckiem. Nie raz borykacie się z myślami: „czy
to już? Czy teraz dziecko musimy, a może powinniśmy oddać pod opiekę kogoś
innego? Czy to ten czas, by wrócić do pracy? Żłobek=choroby? Jak znaleźć dobrą
nianię? Czy nie nadużyjemy pomocy bliskich? Kto je przytuli, gdy będzie mu źle?
Czy w ogóle ktoś je przytuli, gdy będzie mu źle? Czy przypadkiem nikt na nie
nie krzyczy? Czy ładnie je pod nasza nieobecność? Czy nasze dziecko jest z nimi
szczęśliwe? Czy to jest odpowiedni moment? Itp. Itd.” Pytań jest mnóstwo! A
przy tym często towarzyszą nieprzyjemne emocje, nerwy! To zrozumiałe. Zależy
nam na dobru naszego krasnala.
Wielokrotnie zadano mi pytanie: „kiedy twoja córka pójdzie do żłobka?” Wiele razy też usłyszałam: „nie puszczaj dziecka do żłobka do ukończenia co najmniej 2 roku życia!” A i słyszałam: „żłobek? Nigdy! Ewentualnie przedszkole.”
Ale nie kieruję się innymi. Robię to, co
będzie dla nas najlepsze. Rozumiem w zupełności rodziców, którzy nie mają
wyboru, próbuje zrozumieć tych którzy są gotowi na rozstanie z dzieckiem nawet
kilkumiesięcznym (próbuje, bo mi ciężko rozstać się z 1,5 rocznym dzieckiem,
lecz nie oznacza to, że oceniam ich źle). Właśnie i oto tu chodzi... dziecko
gotowe... ale czy rodzice są na to przygotowani? Niechcący podczas babskiego
spotkania z przyjaciółkami wymsknęło mi się: „na razie nie czuje potrzeby
oddawania Lilii do żłobka. Ponadto boję się”. Na szczęście wśród moich koleżanek
jest przedszkolanka. Usłyszałam od niej kilka cennych uwag. Najważniejszą z
nich jest ta, że przede wszystkim MY - rodzice powinniśmy być gotowi na tę
rozłąkę. Zaobserwowała, że tak samo często dzieci, jak i rodzice bardzo to
przeżywają. Ja nie czułam i do tej pory nie czuję potrzeby wysłania jej do
żłobka. Uczymy się w domu: piosenek, liczb, liter, wierszyków, układów
tanecznych, zabaw dziecięcych, malowania... itp. A kontakt z rówieśnikami
staram się, aby miała przynajmniej 4 razy w tygodniu. Jest nam tak dobrze (na razie)
:) nawet BARDZO DOBRZE. Kocham dzieci. Uwielbiam z nimi obcować. Wielokrotnie z
nimi pracowałam. Macierzyństwo to dla mnie wymarzony zawód :). Wiem, że w końcu
nadejdzie ten moment... aż ciężko mi to pisać... moment rozłąki z Lilią (sądzę,
że jest bliżej niż dalej), dlatego cieszę się każdym dniem z nią spędzonym!
Wykorzystujemy nasz wspólny czas maksymalnie jak to możliwe. Ale nie chciałam
tu się tłumaczyć z mojego postępowania...
Otóż drodzy rodzice tu chodzi o to, by nikogo nie oceniać. Jedni
chcą, inni muszą a kolejni nie chcą lub nie mogą wysłać dzieci do żłobka. To
ich dzieci... to ich wybór, który na pewno dla ich rodziny jest najlepszym z
możliwych. Część z mam przyznaje się otwarcie, iż to nie dla nich siedzenie w
domu w pampersach z grzechotkami w rękach, inne to ukrywają (nie bójcie się
przyznać :) to nie jest nic złego), część nie może sobie wyobrazić innego życia
niż to u boku dziecka z rana do rana - to tez nic złego... Kiedyś pisałam, że
dojrzewamy z Karolem do ślubu :) (tak a propos - w końcu zaczęliśmy go planować
;)), tak samo trzeba dojrzeć do myśli rozłąki z naszym dzieckiem :).
Najważniejsze, żeby postępować zgodnie ze sobą i dla dobra naszej rodziny :).
Pamiętajcie: NIC NA SIŁĘ! Nie dajcie się zmanipulować! Róbcie to co czujecie za
najlepsze! Trzymajcie się cieplutko :)!
Monika :*
przedszkolanka to dziewczynka chodząca do przedszkola ;)
OdpowiedzUsuńok :) ale wszyscy wiemy o co chodzi :) to było pisane w naszyn języku - którego używamy Codziennie ;)
Usuń