piątek, 28 kwietnia 2017

Macierzyństwo weryfikuje plany

Nie zawsze jest tak jak sobie zaplanujemy.

Nie zawsze? Odkąd jest nasza córka na świecie bardzo rzadko uda nam się zrealizować plan.
Takie są uroki macierzyństwa.



Praca... fajnie było, ale się skończyło. Myślałam, że adaptacja córki do mojej nieobecności już nastała. Gdy nagle z nocy na noc zaczęła w środku nocy codziennie budzić się na 2-3 godziny płacząc i wołając: mama, mama, mama! :(. Pierwsze 3 tygodnie były w porządku. Potem jakiś koszmar :(. I trwa do dziś :(. Jestem już na wypowiedzeniu i odliczam dni kiedy zajmę się moją księżniczką :(, tak by czuła moją obecność, tak by jej to wszystko wynagrodzić :(. Wielokrotnie płakałam z nią w nocy :(. Serce mi wtedy pęka. Widzę jej smutek i strach :(. Przytulam, całuje, głaszcze, trzymam rękę na główce a ona wciąż się nie uspokaja. Aż w końcu sama się wtula i tak zasypiamy. Sądziłam, że popracuję tak przynajmniej do lipca. A potem Lilia miała iść do żłobka a ja szukałabym pracy jednozmianowej (na rano). Plany planami, życie je zweryfikowało. Znam dokładny powód: praca wieczorna, czyli gdy zasypiała myślała, że już nie wrócę, bo przecież jej nie ucałowałam na sen :(, ponadto raz na 1,5 tyg pracowałam przez 12 h. W te dni (informacja rzetelna, bo od narzeczonego) wołała mnie kilkadziesiąt razy. Łączyliśmy się na skype, ale to także nie pomagało :(. 

Tak więc po kilku tygodniach nocnego płaczu córki zdecydowaliśmy się, że muszę wrócić do domu. Zapewnić jej bezpieczeństwo, troskę i dużo dużo dużo miłości. Praca miała być przede wszystkim moim "wyjściem do ludzi". Zazwyczaj pracowałam popołudniami, by Lila nie chodziła do żłobka, a żeby  tatuś po swojej pracy się nią zajmował. Wiem też, że od dłuższego czasu przeżywa bunt dwulatka, poza tym była jakiś czas temu odsmoczkowywana. Praca pracą, ale to chyba wiele czynników wpływa na te nieprzespane noce. Też tak jest u Was? Że jak coś się wali to nie ma jednego powodu, który na to wpłynął? A jest ich wiele? 

Praca nie ucieknie. A samopoczucie, psychika dziecka są najważniejsze. Zresztą nie mam parcia aktualnie na powrót do pracy. Część z Was na pewno pomyśli: "Boże jest cały czas w domu? Z dzieckiem? Sprząta, gotuje?" Tak, dokładnie tak jest ;). Moje znajome i rodzina dobrze wiedzą, że realizuję się w roli mamy, macierzyństwo jest dla mnie wyzwaniem, swego rodzaju pracą, przyjemną, choć z wieloma wyrzeczeniami. KOCHAM BYĆ MAMĄ :). Głupotą było, że zaczęłam sugerować się innymi mamami (choć nie do końca było to zgodne ze mną), bo poniekąd to również wpłynęło na moją decyzję o pójściu do pracy. Ja i moje dziecko zdecydowanie mamy nieprzeciętą pępowinę ;P. Innej opcji nie biorę pod uwagę jak DOBRO DZIECKA. Trzymajcie kciuki, żeby malutka jak najszybciej się uspokoiła. Żeby znowu była dawną dobrze sypiającą dziewczynką! Ja zrobię wszystko co w mojej mocy, by tak było! By na nowo poczuła moją bliskość. 

Całuje!
Pozdrawiam,

Bezrobotna Monika ;*

Ad 1 
W sumie to niebezrobotna, a robotna, bo praca w domu, z dzieckiem to praca na wszystkie etaty ;). Kisski :*


2 komentarze:

  1. 3mam kciuki za 2 Panie!:*:)Zdążycie się jeszcze odpępowić:)

    OdpowiedzUsuń